czwartek, 21 listopada 2013

Zmiany? TAK! Z dnia na dzień? NIE!

Ile razy masz tak, że wieczorem po przemyśleniu sobie całego swojego życia, gdy mamy wizję tego jak naprawdę chcemy żyć, jakie nawyki musimy sobie wyrobić, jakich wad się pozbyć, a jakie cechy sobie dodać, aby prowadzić upragnione życie o tej pierwszej w nocy gdy twój zainspirowany mózg aż paruje od tych wszystkich myśli postanawiasz sobie : Od jutra zaczynam kompletnie nowe, to wymarzone życie, przechodząc przemianę w nowe ja.  No, bo skoro wiem co muszę zmienić, jak przeprogramować swoją psychikę, to to nie może być nic trudnego.
Niestety, tak to nie działa

weheartit.com
.
Nie ma takiej opcji, że z dnia na dzień staniemy się kimś innym, że wstaniemy rano i z cichej, spokojnej, szarej myszki nagle staniemy się przebojową, popularną, zjednującą sobie ludzi osobą. Nie tak to działa. Co oczywiście nie znaczy, że jeśli jesteś teraz szarą myszką to nigdy nie zostaniesz pewną siebie, przebojową osobą. Właśnie chodzi mi o to, że zmiany są możliwe, ale nie takie z dnia na dzień tylko raczej bardziej długotrwałe, gdzie kroczek po kroczku gdzieś dążymy do posiadania życia takiego jakie rzeczywiście chcemy prowadzić. Wtedy ta nasza przemiana może nie będzie aż tak strasznie widoczna na pierwszy rzut oka, ale gdy spojrzymy wstecz będziemy w stanie zauważyć, że rzeczywiście dużo się zmieniło i już nie jesteśmy tymi samymi osoba co wtedy.
Sama muszę przyznać, że jak patrzę na siebie jeszcze z przed jakiś czterech miesięcy, to widzę, iż ta taka codzienna walka o satysfakcjonujące, szczęśliwe życie naprawdę się opłaca.

Odkąd postanowiłam "przeprogramować" swoją psychikę nauczyłam się nie narzekać, gdzie w moim przypadku jest to ogromny sukces, bo nie pamiętam kiedy ostatnio powiedziałam "Nie chcę mi się." - gdzie kiedyś to zdanie było dość częstym towarzyszem mojego życia, nawet zaczęło mnie irytować gdy nadużywają go inni ludzie, bo w końcu trzeba korzystać z życia, czerpać z niego jak najwięcej! Dzięki tej zmianie, zaczęłam znacznie bardziej pozytywnie patrzeć na świat, zapomniałam co to znaczy jesienna chandra i po prostu mogę śmiało powiedzieć, że jestem po prostu szczęśliwsza.

Stałam się również na pewno bardziej otwarta na ludzi i pewna siebie w kontaktach z innymi co było chyba moim największym celem oraz jak się okazało też największym moim osobistym sukcesem tego roku, ponieważ przez stopniowe poszerzanie swojej granicy komfortu nawiązałam mnóstwo nowych znajomości, a niektóre z nich są nawet na bardzo dobrej drodze do przyjaźni.

Chyba już ostatnią z tych bardziej dostrzegalnych zmian, nawiązującą również do tego, że usunęłam ze swojego słownika zdanie : "Nie chce mi się" jest to, że jestem znacznie bardziej otwarta na nowe inicjatywy, aktywności i po prostu staram się korzystać z każdego dnia na 100% , unikając bezsensownego siedzenia przed kompem czy telewizorem. Efektem tego jest wolontariat, również trenuję taniec, ale to akurat jest już dość długi okres czasu obecne w moim życiu i mogę śmiało powiedzieć, że po prostu nie wyobrażam sobie bez tego życia, uczę się angielskiego i hiszpańskiego, spotykam ze znajomymi, nawet sama stałam się inicjatorką takich spotkań. Po prostu w pełnej definicji tego słowa ŻYJĘ, zamiast egzystować :)

Zapomniałabym jeszcze dodać, że założyłam tego bloga, co również było moim ogromnym marzeniem i mam nadzieję, że z dnia na dzień jeszcze będzie przybywać nowych czytelników, bo nawet nie wiecie jaką każda pojedyncza osoba, zostawiająca jakiś ślad na tym blogu daje mi ogromną satysfakcję, radość i motywację do dalszego działania.

Teraz muszę zaznaczyć, iż te zmiany wszystkie następowały i dalej następują stopniowo, małymi kroczkami. Sama kiedyś sobie obiecywałam, że od jutra zaczynam nowe życie i .. nic nie ulegało żadnej zmianie. Dlatego sądzę, że metoda małych kroczków jest najlepsza i może przynieść naprawdę spektakularne efekty z pozoru niezauważalne, ale gdy spojrzymy na przestrzeni czasu możemy być w szoku przez jaki duży proces małych zmian przeszliśmy.

I jeszcze żeby nie było na koniec muszę dodać, że moje życie po tych kilku miesiącach wcale nie jest idealne (wątpię, żeby kiedykolwiek było, taka już ludzka natura, że zawsze do czegoś dążymy nawet po osiągnięciu celu), ale znacznie lepsze niż to sprzed kilku miesięcy, a ten proces małych zmian wciąż nieustannie trwa.

2 komentarze:

  1. Małe kroczki również cieszą :) wg mnie to najlepsza metoda, inaczej można się rozczarować

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślę tak jak M. nic na siłę, a wszystko małymi krokami:)

    OdpowiedzUsuń