sobota, 6 grudnia 2014

Nabierzmy odrobinę dystansu...

Bierzemy siebie strasznie serio. Przejmujemy się opiniami innych, jakby co najmniej były dla nas wyrokami sądu najwyższego. Każde najmniejsze potknięcie, wyolbrzymiamy do upadku z wysokiego klifu. Mam wrażenie, że czasem wręcz popadamy w paranoję albo manie prześladowczą, gdy po popełnieniu głupiej błahostki, nagle naszym zdaniem każdy za plecami się śmieje, obgaduje. Często mówimy, że potrafimy się z siebie śmiać, szkoda, iż najczęściej odbywa się to tylko na naszych warunkach... 


Sama miałam zawsze z tym duży problem. Za bardzo się przejmowałam tym co inni sobie pomyślą. Na szczęście mi przeszło. A jeśli nawet mi się udało, to Wam również! Jak tego dokonałam? Wyobraźcie sobie, że w moim wypadku po tym jak się przejmowałam najdrobniejszymi pierdołami, na które zapewne oprócz mnie, nikt nie zwracał uwagi, spotkała mnie sytuacja, znacznie większej rangi, o której wie znacznie większa liczba osób i wiecie co?  Po prostu mam to w dupie. 


W końcu uświadomiłam sobie, że to co inni myślą, mówią, naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Ich opinia nie powinna mieć najmniejszego wpływu na moje życie. I tak nawet jeśli coś się dzieje ludzie szybko zapominają, nie ma sensu się katować czymś tak nieznaczącym. Czy ich głosy za plecami, Twoje błędy, jakieś potknięcia będą miały wpływ na Twoje życie za kilka lat? W 99% przypadków nie, więc naprawdę po co sobie szargać nerwy? 

Śmiech to zdrowie. Nauczmy się śmiać z siebie samych. Odseparujmy się od naszej urażonej dumy i spójrzmy na całą sytuację z dystansem. Inni też się śmieją? No i dobrze! Pośmiejmy się wszyscy razem. Pamiętajmy też, że często śmiech ze strony innych wcale nie ma nic negatywnego na myśli, po prostu uważają daną sytuację za zabawną i wcale nie jest to oznaką potępienia. Gdy spotka Was coś głupiego, po prostu miejcie ubaw razem z postronnymi osobami, a następnie przejdźcie dalej, wracając do normalnego życia, tak jak zapewniam Was zrobią to również świadkowie zdarzenia. Oni nie będą tej sytuacji rozpamiętywać, doszukiwać się, potępiać, więc po co Wy mieliście tak robić?  


Co jeśli sytuacja jest poważniejsza niż jedna z tych pokroju potknięcia się o własne buty czy przewrócenia na skórce od banana? Tutaj moim zdaniem ważne jest mieć kilka bliskich osób, które znają cała sytuację, służą wsparciem i razem z nimi możecie przeciwstawić się reszcie światu. Czy naprawdę pozwolicie opinii mało znaczących dla Was ludzi, zrujnować swoje poczucie godności, narażać się na niepotrzebny stres i nerwy? Ludzie szybko zapominają, im mniej my się tym będziemy przejmować, tym szybciej oni zajmą się czymś innym.

Gdy następnym razem przeżyjecie jakieś upokorzenie. Zadajcie sobie kluczowe pytanie: CZY TO NAPRAWDĘ JEST TAKIE WAŻNE CO CI LUDZIE SOBIE MYŚLĄ? I po prostu ruszcie dalej ze swoim życiem, a oni zrobią to samo, znajdując kolejny ciekawy temat, dla urozmaicenia swojej nudnej egzystencji. 

3 komentarze:

  1. Najważniejsze to pamiętać, że przejmowanie się potknięciami do niczego nie prowadzi - bynajmniej nie sprawi, że ludzie szybciej o nich zapomną, więc szkoda na to czasu. Zaś ci, którzy najbardziej starają się nam o nich przypominać zazwyczaj sami robią głupsze rzeczy i starają się podbudować wytykając wpadki innym.

    Pozdrawiam

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah tyle prawdy w tym wpisie, kiedyś miałam w zwyczaju przejmować się tym co ludzie pomyślą sobie o moim ubiorze, zanim coś ubrałam zastanawiałam się czy to będzie wystarczająco normalnie i respektowane. o tym czy jestem uczesana czy nie. A później uświadomiłam sobie że ja tak naprawdę nie zwracam na takie rzeczy najmniejszej uwagi dlatego inni też pewnie tego nie robią, a jeśli nawet to robią to niech sobie myślą co chcą bo ja to ja i nie będę czegoś zmieniać tylko dlatego by ludziom się to podobało
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń