wtorek, 22 kwietnia 2014

Nigdy się nie poddawaj - z życia wzięte

Obiecałam w ostatniej notce, że wyjaśnię dlaczego przez ostatni miesiąc zniknęłam z bloga. Stało się tak, ponieważ w tym okresie cały swój czas wolny i chyba wszystkie nerwy poświęciłam na założenie Młodzieżowego Klubu Samorozwoju Jest to kompletna nowość w moim mieście. Ta inicjatywa ma na celu zorganizowanie inspirujących spotkań, wykładów, warsztatów dla młodzieży, poprowadzonych przez profesjonalnych psychologów, coachów itd. Dopiero zaczynamy, ale główną ideą tego przedsięwzięcia jest po prostu inspirowanie.

weheartit.com
W tym poście chcę Wam opisać całą drogę od w ogóle pojawienia się takiego pomysłu w mojej głowie do pierwszych warsztatów. Nie było łatwo. Zdecydowanie mogę wszystko na ten temat powiedzieć, ale na pewno nie było łatwo. A czy było warto? Zdecydowanie. Od chyba już podstawówki interesowałam się psychologią, samorozwojem. Moim marzeniem jest kiedyś prowadzenie własnej firmy szkoleniowej w tym zakresie. Można powiedzieć, że to co teraz robię jest takim pierwszym krokiem do spełnienia tego marzenia. Gdy już teoretycznie powstał klub samorozwoju pojawiła się oczywiście ekscytacja i wielki zapał do zrobienia wszystkiego, aby to okazało się sukcesem. Pierwszy raz poczułam, że to jest coś czemu się mogę oddać w 100% i sprawia mi niebywałą przyjemność, wręcz wprawia w stan flow - niesamowite uczucie. Początkowe bardzo ambitne plany, jakimi był wykład na 120 osób, niestety z powodu naprawdę wielu przeszkód mimo, że już były o włos, z powodu niejasnego dogadania się z prowadzącym ostatecznie nie mogły się odbyć. Nie powiem, podcięło mi to trochę skrzydła, ponieważ to rzeczywiście miało być coś wielkiego, ale po krótkotrwałym załamaniu uznałam, że nie ma sensu rezygnować tylko przeć dalej do przodu, tym razem troszkę inną drogą.

weheartit.com
 Kolejne były warsztaty samorozwoju z profesjonalnym coachem - naprawdę niesamowitą kobietą, posiadającą ogromne doświadczenie w tym zakresie. Rozpoczęło się planowanie terminów, miejsca i co okazało się o dziwo największym problemem - zebranie 20- osobowej grupy. Wierzcie mi ten okres do samego rozpoczęcia warsztatów był cholernie trudny. Z perspektywy czasu stwierdzam również, że wiele mnie to nauczyło, ale naprawdę było ciężko. Na potrzeby reklamy nauczyłam się nawet tworzyć plakaty, które nieskromnie muszę przyznać jak na osobę początkującą wyszły mi całkiem nieźle. Ale co z tego, skoro okazało się niemożliwym uzbieranie 20 osób. To było najgorsze, że pomimo tylu starań, rozwieszonych plakatów, reklamy na facebooku, prywatnych rozmów z osobami, które mogły być zainteresowane nie byłam w stanie zebrać planowanej liczby ludzi. Akurat w tym terminie każdemu, nawet wcześniej zainteresowanemu tą inicjatywą coś ważnego wypadało. Lista uczestników w dniu warsztatów wynosiła 13 osób, pojawiło się 8. Moje nerwy w czasie rozpoczęcia tych warsztatów wisiały na włosku. Nie wspominając już nawet o moich nieustannych obawach przez cały okres przygotowań, czy to na pewno był dobry wybór, czy warsztaty okażą się sukcesem.

Rozpoczęły się. W znacznie mniejszym gronie zaczęliśmy prace nad naszym samorozwojem i z każdą mijająca minutą warsztatów tylko się utwierdzałam w przekonaniu, że ten cały stres, nieprzespane noce, zszargane nerwy jak najbardziej się opłaciły. Było to niezwykle inspirujące doświadczenie, dzięki któremu każdy z ans mógł się dowiedzieć czegoś o sobie, wynieść z tych trzech godzin coś wartościowego, opinie innych były bardzo podobne, słyszałam tylko pytanie: "Kiedy następne?" A ja od momentu zakończenia z nową energią zaczęłam planować kolejne. Chociaż po powrocie do domu gdy cała adrenalina opadła, mój organizm fizycznie nie zniósł tego dobrze, wszystko mnie okropnie bolało, jak chyba nigdy, więc wzięłam leki przeciwbólowe i mimo to z wielkim uśmiechem na ustach poszłam spać.

weheartit.com
W  tej opowieści chciałam zawrzeć lekcję dla Was wszystkich, świetnie ją opisuje ten cytat Paulo Coelho: "Lecz nikt nie może tra­cić z oczu te­go, cze­go prag­nie. Na­wet kiedy przychodzą chwi­le, gdy zda­je się, że świat i in­ni są sil­niej­si. Sek­ret tkwi w tym, by się nie poddać." 
Wierzcie mi mnóstwo razy przez ten niezwykle stresujący czas, kiedy co chwilę na mojej drodze pojawiały się kolejne przeszkody, miałam wielką ochotę po prostu odpuścić. Jedynie dlatego, że jestem uparta i jak już sobie coś postanowię, to nie rezygnuję, wytrwałam, ale efekty przerosły moje najśmielsze oczekiwania. I powiem Wam, że kolejne są już w planach i teraz w przeciwieństwie do poprzednich mam jak na razie niebywałe szczęście co tylko potwierdza, że trzeba przeżyć te gorsze a momenty, a potem wszystko pójdzie z górki i wręcz samo zwróci się ku nam, tak jak obecnie w moim przypadku, to wręcz niesamowite, jak teraz po tym wszystkim zorganizowanie kolejnych praktycznie samo wpada mi w ręce.

Na koniec chcę zaznaczyć, żeby nie było, iż napisałam tą notkę tylko po to, aby sobie ponarzekać, w żadnym bądź razie. Po prostu uznałam, ze takie ukazanie sytuacji, bardziej utwierdzi Was w przekonaniu, aby nigdy się nie poddawać jeśli w grę wchodzi coś, co rzeczywiście całym sercem chcemy osiągnąć, NIGDY. I z takim nastawieniem, życzę Wam, abyście osiągnęli wszystkie swoje wymarzone cele.
A wierzcie mi warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz