niedziela, 5 października 2014

Antidotum na marnowanie czasu... Magia?

Masz tak dużo planów. Zabrać się za języki. Zacząć chodzić na zajęcia fitness i siłownię. Regularnie biegać. Wziąć udział w konkursie. Rozwijać się w swojej pasji. Podróżować. Zrealizować nowe projekty. Pielęgnować kontakty. Poznawać nowych ludzi. Chodzić na wolontariat. Ogarnąć w końcu szafę. Zmienić styl. Więcej czytać. Działać. 


Z tej gonitwy myśli wracasz do rzeczywistości. Zegar wybija dwudziestą trzecią. Jak Ci minął dzień? Co dziś zrobiłaś? Po dłuższym namyśle, odpowiadasz: w sumie to nic. 


Prokrastynacja, lenistwo, odkładanie na później, marnowanie czasu to epidemia XXI wieku. Nie ma na nią niestety żadnego, magicznego antidotum, które po zażyciu jednej dawki sprawia, że cały problem znika. Są za to metody walki z tą przypadłością i chcę się nimi dziś z Wami podzielić. 


PLANUJ! Warto dzień wcześniej zaplanować co danego dnia chcemy zrobić oraz w jakich godzinach. Nie zapełniaj jednak całego dnia obowiązkami, bo nie jesteśmy maszynami i po pierwsze musimy być świadomi, że zdarzają się różne niespodziewane sytuacje, które mogą zburzyć nasz idealny porządek, a po drugie trzeba zostawić trochę miejsca na jakieś spontaniczne działanie, odpoczynek, relaks, czy cokolwiek innego na co będziemy mieli w danej chwili ochotę. 

Ale stworzenie planu z najważniejszymi zadaniami na dany dzień, może naprawdę pomóc naszej produktywności. Nie zapominaj o określeniu czasu wykonywania danej czynności, gdyż w innym wypadku będziemy to odkładać do ostatniej chwili, w efekcie nie wyrabiając się z większością zaplanowanych rzeczy i wyrzutami sumienia. 


ZAPISUJ! Ta metoda działa na mnie najbardziej motywująco. Załóż sobie zeszyt, w którym po każdym dniu, bez wyjątku, będziesz zapisywać to co produktywnego udało Ci się wykonać, z czego jesteś w danym dniu dumna, jakie czynności wykonane dziś przybliżyły Cię do zrealizowania celów. To metoda pozwala dostrzec jak realnie wygląda nasze wykorzystanie czasu, z czego możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Ja lubię sama z sobą się mierzyć, rywalizować o to, aby te strony codziennie były zapełnione produktywnymi działaniami, bo jednak na koniec dnia nie mieć co wpisać i konieczność zostawienia pustej kartki, no jest po prostu słabe i wolę unikać tego jak ognia. 


INSPIRUJ SIĘ! Czasami potrzebujemy motywacyjnego kopa w dupę. Dobrze jest czytać inspirujące wpisy, cytaty, historie ludzi sukcesu, oglądać filmiki, po których chce się góry przenosić. Jednak należy pamiętać o odpowiednich proporcjach, żeby nie wyszło, iż przesiedzisz osiem godzin przed komputerem inspirując się, zostawiając sobie godzinkę, albo nawet i nie na działanie. Nie w tym sens. Polecam na dobry początek dnia lub ogólnie wtedy gdy Twoja motywacja podupada obejrzeć, przeczytać jedną do dwóch inspirujących treści. Nie więcej, jeśli to nie pomoże kolejne godziny spędzone przed komputerem tym bardziej nie. Polecam również powieszenie sobie jakiegoś ulubionego motywującego cytatu, grafiki nad biurkiem, żeby zawsze w chwilach zwątpienia móc spojrzeć i się podbudować. 

Na koniec muszę przyznać, że na początku wpisu kłamałam. Istnieje jedno magiczne, zawsze skuteczne antidotum na lenistwo. Jest nim DZIAŁANIE.

My nie zdajemy sobie sprawy z tego jak przerażająco krótkie jest życie, a każda minuta cenna na wagę złota. Nie przepuśćmy żadnej z nich, bo odejdą bezpowrotnie pozostawiając nas z niczym więcej jak żalem zmarnowanego czasu. 

1 komentarz:

  1. Świetny wpis motywacyjny. Czasem każdemu zdarzają się lazy days, ale ważne żeby nie trwało to w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń